Belka i drzazga to dwa kompletnie różne kawałki drewna – 02.03.2025
Drodzy Państwo.
Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Co to za pytanie? Jasne, że nie może. Ślepy ślepego zbyt daleko przecież nie poprowadzi. Albo razem gdzieś wpadną, albo z czymś się zderzą.
Jezus z pewnością nie przypadkowo stawia to tak mocno retoryczne pytanie. Wyobrażam sobie jak postawiwszy je lekko zawiesza głos, żeby na chwilę zawisło w powietrzu i żeby tym mocniej zabrzmiało następne i to zdecydowanie mocniejsze pytanie: czemu to widzisz drzazgę w oku bliźniego, a belki w swoim nie?
Belka i drzazga to dwa kompletnie różne kawałki drewna, w ogóle do siebie nie przystające. Drzazga to przecież malutki, ale też bardzo ostry kawałek drewna. Zwykle zupełnie nieuważona, zupełnym przypadkiem potrafi nieźle wbić się pod skórę, co bardzo boli. I żeby ją wyjąć to trzeba umieć, a to też boli. A jak się nie uda, będzie ropiało, i to też boli. Może nawet skończyć się zakażeniem.
A belka? To nieporównywalnie większy kawałek drewna. Już oczyszczony z kory, obrobiony, wygładzony, przygotowany do użycia z przeznaczeniem do budowy różnych konstrukcji.
Belka we własnym, a drzazga w oku bliźniego… Te dramatycznie różne kawałki mają coś wspólnego. Oba obrazują jakąś przeszkodę, jakieś zło, słabość, wadę, grzech, złe przyzwyczajenia. Ta ich dysproporcja musi, a przynajmniej powinna zastanawiać: belka – to moje zło – jest bez porównania większa, bardziej okazała niż drzazga – wady bliźniego. Jasne, łatwiej jest dostrzec całą belkę, niż maleńką drzazgę. Belki nie da się też wbić przez przypadek, a drzazgę tak. Jak więc można nie widzieć tego co wielkie, widząc jednocześnie to, co maleńkie: nie zobaczyć swojego zła, widząc bliźniego zło?
To zestawienie tych ni jak do siebie nie przystających elementów, drzazgi w oku bliźniego z belką jest bardzo pouczające. Drzazga z gr. to słomka, źdźbło, a belka jest jak cała sztaba. Jeśli ktoś ma w oku belkę, wręcz sztabę, to przecież nic już nie widzi. Jak więc może go drażnić drzazga – słomka, źdźbło? No właśnie. Niezła umiejętność.
I jeszcze jedno. Drzazgi zwykle biorą się przez przypadek, nie wiadomo skąd. A belka jest skutkiem świadomego działania: zaplanowana, przygotowana, wygładzona.
A jeśli przez też różnicę poparzymy skąd zło u bliźniego, a skąd u siebie, to nic tylko czerwienić się ze wstydu.
Wróćmy więc do ślepoty, bo ona jest początkiem. Jak pisze Stephen King: nie ma większych ślepców od tych, co nie chcą zobaczyć.
No właśnie, u siebie to nie chcemy zobaczyć, za to u innych bardzo chętnie.
A w „Mieście ślepców” José Saramago przeczytamy, że my nie oślepliśmy, lecz jesteśmy ślepi, Jesteśmy ślepcami, którzy widzą, Ślepcami, którzy patrzą i nie widzą. Bo jedyną rzeczą gorszą od ślepoty, to mieć wzrok ale nie dostrzegać tego, co najważniejsze.
Nie jest tak?
Felieton dla TVP3 Katowice – 02.03.2025 – Łk 6,39-45
“Godej do mie” – o niezbędności rozmowy… i naturalności nieba…
Myślę więc…
Link do filmu dokumentalnego z anteny TVP3 Katowice “Myślę więc…” o początkach – 25 lat temu – pierwszej medialnej kampanii promującej trzeźwość:
https://katowice.tvp.pl/83844317/mysle-wiec-5122024